Luna zaczęła mieć troszkę problemów z dziąsłami, straciła też kilka przednich ząbków. W związku z tym konieczna była wizyta u weterynarza. Zawsze woziliśmy ją w specjalnej torbie, dzisiaj została ubrana w szelki do samochodu. Pisałam o nich już wcześniej, ale jakoś tak się składało, że nie były jeszcze przetestowane. Zapięta w czerwone szeleczki, nawiasem mówiąc ładnie jej w nich, została zabrana na ręce i poszliśmy do garażu. Przez ten niewielki odcinek drogi calutka trzęsła się, jak się domyślam ze strachu. Jednak ruch uliczny jest inny z perspektywy okna, a dużo inny kiedy się jest praktycznie w jego centrum. Poza tym Luna to wyjątkowo bojaźliwy kot, czasem mam wrażenie, że przydałoby się podawać jej coś uspokajającego. Wystarczy kichnąć, stuknąć krzesłem, żeby cała była "na baczność".