Leczenie Luny

Niestety nie obyło się bez kolejnej, czy nawet kolejnych wizyt u weterynarza. Poprawa stanu zdrowia była jednak chwilowa. Tym razem postanowiliśmy zmienić weterynarza. Być może był to zwykły zbieg okoliczności ale najwyraźniej od piątkowej wizyty było z kotką gorzej.  Nawiasem mówiąc już wcześniej niektóre osoby sugerowały mi zmianę weta, ale póki nic złego się nie działo nie widzieliśmy za bardzo potrzeby. Teraz jednak coś nam się nie podobało.
Przejrzałam w internecie gdzie jeszcze w naszym mieście mamy weterynarzy i natrafiłam na klinikę weterynaryjną. W poniedziałek podjechaliśmy właśnie tam. Wrażenie było bardzo dobre, Luna jeszcze nigdy nie była tak dokładnie zbadana! Sama klinika również wyglądała lepiej niż nie jeden szpital.
Okazało się, że kotka miała gorączkę. Weterynarz stwierdził, że prawdopodobnie przyplątała się jeszcze jakaś dodatkowa infekcja, niemożliwe jest aby podane w piątek leki na tak długo otępiły kotkę. Zaaplikowano jej zastrzyki, antybiotyk i coś przeciwgorączkowego. Do uszu, którymi nawiasem mówiąc w ostatnich dniach wyjątkowo mocno trzepała, dostała krople. Samo czyszczenie uszu i kropienie były najgorszym momentem podczas wizyty, myślałam że Luna zagryzie męża i lekarza jednocześnie :) Mądra kotka, nie daje wyczyniać z sobą takich rzeczy :)
Przez cały dzisiejszy dzień Lunka miała strasznie smutne oczy, wpatrywała się we mnie jakby czegoś chciała a ja za bardzo nie mogłam rozgryźć o co jej chodzi? Widać było, że ta kochana, czarna istota jest chora, choć nie tak bardzo ja w weekend. Po południu pojechaliśmy na kontrolę do kliniki, zaaplikowano jej kolejne zastrzyki i jutro kolejna wizyta.
Teraz pisząc tę notkę, zauważyłam, że Lunka zaczyna wyrażać chęć na zabawę :) Dobiegł mnie szelest foliowego tunelu i tupot kocich łapek. Miejmy nadzieję, że zaczyna dochodzić do siebie :) 
A tak wygląda klinika w której byliśmy: 

klinika_dla_zwierzat

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wózek dla kota

Nosidło dla kota