Szelki dla kota
Teraz kiedy za oknem piękna pogoda, coraz bardziej mi żal z powodu przetrzymywania Luny w domu. Co prawda ma do dyspozycji spory balkon ale to jednak nie to samo co połazikować po trawce. Są w sprzedaży szelki dla kotów i prawdę mówiąc widywałam już kotki spacerujące po parku :) Trochę to dziwnie wygląda?
Oglądając w necie szelki zobaczyłam też coś innego, a mianowicie szelki dla kota do samochodu. O! to mi się bardzo spodobało. Kotek zapięty w ładnych szeleczkach zostaje przypięty na tylnym siedzeniu do pasów bezpieczeństwa. Ile razy jedziemy samochodem z Lunką wsadzam ją to specjalnej torby ale i tak w czasie jazdy odpinam ją a kotka z ogromnym zainteresowaniem wystawia głowę. Podejrzewam, że gdyby nasze samochodowe wycieczki nie były tylko do weterynarzy, takie jazdy byłby dla niej atrakcją.
Oglądając w necie szelki zobaczyłam też coś innego, a mianowicie szelki dla kota do samochodu. O! to mi się bardzo spodobało. Kotek zapięty w ładnych szeleczkach zostaje przypięty na tylnym siedzeniu do pasów bezpieczeństwa. Ile razy jedziemy samochodem z Lunką wsadzam ją to specjalnej torby ale i tak w czasie jazdy odpinam ją a kotka z ogromnym zainteresowaniem wystawia głowę. Podejrzewam, że gdyby nasze samochodowe wycieczki nie były tylko do weterynarzy, takie jazdy byłby dla niej atrakcją.
Muszę zastanowić się nad kuponem tych samochodowych szelek, nie mam pewności czy sprytna Lunka raz, dwa nie wydostanie się z nich? Cena nie jest wysoka więc może warto spróbować? Dla zainteresowanych kocimi szelkami proponuję najpierw sprawdzenie ich cen w porównywarce, po co przepłacać?
Bardzo popieram! Dla kotów, które nie podróżują w transporterze - koniecznie. Ja przećwiczyłam to na psie, i całe szczęście, bo kiedy miałam czołowe zderzenie z pijanym piratem bez prawa jazdy i samochód poszedł do kasacji, Suni dzięki szelkom nic się nie stało. Inaczej zostałaby wyrzucona przez przednia szybę!
OdpowiedzUsuńCałe szczęście, ma nadzieję, że pozostali pasażerowie też wyszli z tego bez większych obrażeń?
OdpowiedzUsuńZnaczy ja - cudem bez obrażeń, ale z tego powodu pirat dostał tylko grzywnę 500 zł, bo skoro nie zostałam ranna, to tylko była to... kolizja, nie wypadek. Co innego, gdybym wyzionęła ducha. A tak - jeździ pewnie dalej. :-/
OdpowiedzUsuńNo tak, cała nasza rzeczywistość.
OdpowiedzUsuń