Kot po operacji i zmiana poradni weterynaryjnej

Luna jest  już po operacji i tak absorbuje nasz czas, że nie bardzo miałam kiedy napisać tu kilka słów. A będzie trochę więcej niż kilka, bo nie jestem zadowolona z leczenia. 

Początkowo wydawało mi się dziwne, że zdrowy do tej pory kot, nagle ma tyle schorzeń. Kamień w moczowodzie to wiadomo, operacja natychmiast. I tak to zostało zrobione, choć wcale nie natychmiast. Zamiast raz jechać z kotką na badania, trochę się to przeciągnęło, bo nie zrobiono wszystkich badan, bo ma ciśnienie za wysokie. Luna bardzo źle znosi jazdę samochodem i nie byłam zadowolona z tego, że tak musimy kursować. Ona tym bardziej. 

Poza operacją sugerowano nam jazdę przez całą Polskę do kliniki gdzie robą bajpasy moczowodów. No przecież jechać bardzo daleko z kotem, to tak jakby ją wykończyć. A moje założenie było i jest nadal - żeby kot jak najmniej się męczył. 

Po operacji antybiotyk w zastrzykach, to oczywiste. Jednak do tego Luna dostała lek na nadciśnienie i uspokajający. Wieczorem po podaniu tych leków kot był prawie nieprzytomny! 

Następnego dnia powiedziałam, nie dajemy jej tych leków, tylko antybiotyk i kot zachowywał się w miarę normalnie. Kaftanik jednak na nią mocno działa, jak u wielu innych kotów. Jest mega niezadowolona kiedy po przemyciu szwów zakładamy go ponownie. 

Z opinii innych kociarzy wynika, że tam gdzie była operowana patrzą tylko na kasę a nie na dobro zwierząt. Kiedy byłam u moje pani doktor, która też ma koty, podała taka samą opinię i namawiała na innego weterynarza. Zabawnie to wyszło, bo okazało się że chodzę do lekarza rodzinnego na konsultację w sprawie kota. :) Skoro rodzinny to dlaczego nie? 

Postanowiliśmy zmienić lekarzy i w czwartek wybieramy się  z Luną do innej poradni. A póki co kot bez dodatkowych leków zaczyna czuć się lepiej, co widać po zachowaniu, hmm... trochę jednak zmienionym. O tym wkrótce. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wózek dla kota

Nosidło dla kota