Leczenie kotki - problem z tarczycą

Obawiam się, że leczenie naszej Luny zostanie już do końca jej dni. Co zrobić, przecież my też bardzo  często, szczególnie w starszym wieku, musimy stosować różne medykamenty. Tak już na tym naszym świecie jest, czy nam się podoba, czy nie. 

Największy problem to tarczyca. Ma tak skrajne wyniki, że bardzo trudno dopasować jej dawkę leku. A wyniki są raz poniżej wszelkich norm, po prostu niemierzalne, to znowu szybują w górę i to baaardzo. Pani doktor mówi, że jest to drugi przypadek w tej praktyce, kiedy tak trudno jest dobrać dawkę leku. W pierwszym, po wielu próbach, udało się, więc jesteśmy dobrej myśli. 

Pisałam wcześniej o dziwnym zachowaniu kotki. Wyglądało na to, że chęć wyjścia z domu, po każdej wizycie u weterynarza, jest spowodowana lekiem. Jednak takie sytuacje powtarzają się nawet bez tego leku. Problem jest w tym, że Luna dopomina się wyjścia i to bardzo, bardzo głośno. W momencie założenia szelek... kładzie się i praktycznie nie rusza. Zupełnie jakby była na nas obrażona. Kiedy zabieramy ja w transporterze do auta, trzęsie się ze strachu. O samej jeździe samochodem już pisałam, to jest szczególnie duży problem, zwłaszcza, że ostatnie kursujemy do weterynarza bardzo często. I jak zrozumieć kota? 

Za nami już osiemnaście wizyt (od końca maja), nie licząc konsultacji telefonicznych, bo takie też bywają i to często. Jeśli chodzi o koszt leczenia daruję osobie wyliczankę, jest ciężko, ale przecież trudno oszczędzać na kochanej istocie.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wózek dla kota

Nosidło dla kota