Pizza dla kota?
Wczoraj jakoś tak się złożyło… no powiedzmy, że złożyło ;) że nie za bardzo było komu przygotować obiad. Ja wybrałam się na Nordic Walking i tak dobrze mi się chodziło, że wróciłam dość późno. No co, w końcu dbałam o swoja kondycję? Coś trzeba było zjeść, padło na pizzę. Właściwie na dobra sprawę każdy rączki ma i nigdzie nie jest napisane, że to akurat ja mam robić obiad. :) Zupełnie inaczej ma się sprawa jeśli chodzi o kota. On sam sobie nie zrobi jedzenia ani też nowej zabawki. Do tego ostatniego właśnie zmierzam. Po pizzy zostało dość sztywne pudełko (kolejna zaleta zamawiania pizzy), w sam raz na wykombinowanie kociej zabawki. Zostało starannie oklejone, na górnej powierzchni wycięte zostały otwory. W środku, jak to już pokazywałam na tym blogu, znalazła się piłeczka. Pudełko z pizzy jest o tyle lepsze, że ma dużą powierzchnię.